GAP YEAR. Październik

Minął już miesiąc, od kiedy zrezygnowałam ze studiów i postanowiłam zrobić sobie rok przerwy. Tak jak zapowiedziałam we wpisie Gdyby była odważna, będę dzielić się moim doświadczeniem gap year i na początku każdego miesiąca podsumowywać poprzedni.

PAŹDZIERNIK 2021

Zapamiętam go jako mieszankę stresu i ulgi w zmiennych proporcjach, przeplatanych mnóstwem nowych wydarzeń i doświadczeń.

Pierwsza połowa miesiąca była koszmarna, bo długo zmagałam się z ostatecznym podjęciem decyzji i nie byłam pewna jej słuszności. Pomogło dopiero symboliczne pożegnanie z uczelnią, gdy przyszłam tam na umówione jeszcze w wakacje spotkanie z promotorką z licencjatu. Idąc na nie, byłam przygotowana na to, że poruszy temat mojej rezygnacji i nawet przygotowałam sobie wymijającą formułkę na wypadek pytań, ale rozmowa potoczyła się zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam, i ostatecznie opowiedziałam jej szczerze całą swoją historię.

I usłyszałam od niej coś, czego kompletnie nie spodziewałam się usłyszeć.

Że gratuluje mi tej decyzji. Że się cieszy, że szukam dalej, jeśli wiem, że to nie to. Że kiedy, jak nie teraz. Że wierzy we mnie, trzyma kciuki i jest ciekawa, jakie będą moje dalsze losy.

Potrzebowałam takich słów.

Druga połowa miesiąca upłynęła mi głównie na szukaniu pracy oraz rozmowach kwalifikacyjnych (które pozytywnie mnie zaskoczyły: do tej pory wydawało mi się, że rozmowy o pracę raczej nie należą do przyjemnych rzeczy — a wszystkie, w których brałam udział, odbyły się w bardzo sympatycznej atmosferze). Co ciekawe, jeszcze nie tak dawno pisałam o tym, że nie wiem, co chcę robić w życiu, a przeglądając ogłoszenia, zorientowałam się, że dokładnie wiedziałam, czego szukam, miałam konkretną wizję i wymagania.

Zależało mi na znalezieniu pracy na pół etatu, żeby móc ją połączyć z obecną pracą zdalną i jeszcze mieć czas na życie i realizowanie własnych pomysłów; w firmie/organizacji/instytucji, która robi coś fajnego; a jeszcze super, gdybym mogła zajmować się w niej tworzeniem graficznych i tekstowych treści do internetu albo mediów społecznościowych.

I pewnego dnia trafiłam na ogłoszenie, które było dokładnie tym, czego szukałam. Wysłałam CV, poszłam na rozmowę (która pobiła wszelkie rekordy sympatycznych rozmów o pracę — dostałam na niej herbatę i ciasto, a pod moimi nogami leżał piękny pies o pięknym imieniu Luna).

Zaczynam w przyszłym tygodniu.

Międzynarodowy Festiwal Sztuki Mimu, programowanie i Studenckie Forum Business Centre Club

Zapowiadałam, że zamierzam teraz próbować nowych rzeczy i z radością mogę napisać, że całkiem nieźle mi idzie.

W październiku wzięłam udział w jednodniowych warsztatach pantomimy, które odbywały się w ramach XXI Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Mimu. Zawsze lubiłam teatr, jego wyjątkową atmosferę, w szkole brałam udział w różnych przedstawieniach i zajęciach, ale z pantomimą jeszcze nie miałam do czynienia.

Poprowadzili je aktorzy Alexander Neander i Wolfram von Bodecker, którzy są absolutnie wspaniali w tym, co robią (polecam zajrzeć na ich kanał na YouTube).

Dowiedziałam się dużo o mowie ciała; o tym, jakie drobne szczegóły w postawie wskazują na przeżywane uczucia, jak sprawić, by każdy ruch wydawał się intensywny. To wszystko było dla mnie szalenie ciekawe, i świetnie się bawiłam.

W październiku przeszłam też pierwszy etap rozmów kwalifikacyjnych do Studenckiego Forum Business Centre Club. Jestem zielona w temacie przedsiębiorczości, ale to również jedna z tych rzeczy, której chcę po prostu spróbować, bez żadnych oczekiwań. Mam ochotę podziałać w grupie i pomóc przy organizacji jakiegoś wydarzenia, a to właśnie będę robić w SF BCC, jeśli zostanę przyjęta.

Oprócz tego zaczęłam warsztaty z programowania. To jest coś, o czym miałam naprawdę mgliste pojęcie, żeby nie powiedzieć żadne. Zawsze wydawało mi się, że to coś bardzo skomplikowanego, czarna magia, nie do pojęcia dla zwykłych śmiertelników i obszar zarezerwowany dla matematycznych mózgów. Nie wiem, skąd wzięło mi się takie przekonanie, ale na szczęście udało mi się go pozbyć i postanowiłam po prostu spróbować. Nie planuję w tej chwili programistycznej kariery (choć, kto wie?), ale jest to po prostu ciekawa rzecz, zupełnie inna od tych, które do tej pory robiłam. Robię to bardziej dla zabawy i z myślą, że może podstawy HTML i CSS przydadzą mi się choćby przy tworzeniu bloga.

We własnym tempie

Dzięki temu, że w tym miesiącu moim jedynym obowiązkiem była praca zdalna, w której sama ustalam sobie godziny pracy, mogłam budzić się bez budzika, wtedy, kiedy chciałam, i robić wszystko we własnym tempie. Miałam też czas na korzystanie z pięknej pogody, spacery, przyglądanie się kolorowym drzewom i ulicom zasypanym liśćmi. Na spokojne załatwianie bieżących spraw.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taką jesień – bez miliona obowiązków, bez zabiegania, funkcjonowania na najwyższych obrotach, robienia wszystkiego na ostatnią chwilę.

Bardzo podobało mi się to wolniejsze tempo życia.

las

Po rezygnacji ze studiów obawiałam się, że będę miała mniej okazji do kontaktów z ludźmi, że będzie mi brakowało poczucia przynależności gdzieś – w końcu od przedszkola zawsze miałam swoją grupę albo klasę – ludzi, z którymi coś wspólnie robiłam i regularnie wchodziłam w interakcje.

Okazało się, że martwiłam się zupełnie niepotrzebnie, bo październik okazał się pełen spotkań towarzyskich z przyjaciółmi, ich znajomymi i z nowymi ludźmi, którzy jakoś sami pojawiali się na mojej drodze. Dzięki przestrzeni, która pojawiła się po wykreśleniu z kalendarza planu zajęć, miałam na te spotkania dużo więcej czasu.

W tym miesiącu napisałam też dwa teksty na bloga – o odwadze i o twórczości Uważam to za dobry wynik, zważając na to, ile się u mnie działo i jak pracochłonne jest ich tworzenie (teksty, które czytacie w 2 minuty, często tworzę przez około… 20 godzin). Szczególnie spodobał Wam się wpis „Gdybym była odważna” – nie zliczę, ile rozmów się z niego wywiązało i ile miłych wiadomości dostałam po jego publikacji. Dzięki, Kochani!

Podsumowując

Październik był… intensywny. Teraz wiem, że decyzja o zostawieniu studiów była właściwa i nie mogło być inaczej. Wreszcie czuję, że mam życie w swoich rękach i zmierzam w dobrym kierunku.

I bardzo mi się to podoba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *